W Olchowcach, położonej za Sanem dzielnicy Sanoka, na pięknych, nasłonecznionych stokach Gór Słonnych znajduje się winnica Dolina Sanu. To najbardziej wysunięta na południowy wschód uprawa winorośli w Polsce. Najbliżej zatem jej do słowackich, zakarpackich, a przede wszystkim węgierskich kuzynek. Uprawa o powierzchni 1,6 ha została założona w 2006 r. przez zafascynowanego uprawą winorośli i produkcją wina gospodarza – Józefa Bodziaka. Pasją zaszczepił się podczas wielokrotnych wizyt w Niemczech, gdzie tamtejsi winiarze, z którymi się zaprzyjaźnił, przekazali mu sekrety tajemnej wiedzy winiarza. Od nich również otrzymał pierwsze sadzonki – 250 sztuk. Okazało się, że wszystkie przyjęły się tu znakomicie. Zarówno ziemia, jak i klimat okazały się być odpowiednie dla sprowadzonych gatunków. Z czasem ilość i różnorodność sadzonek wzrastała. Powstają tu dzisiaj wina białe, różowe i czerwone, które leżakują w specjalnie dla nich zbudowanej piwnicy. Jak mawia gospodarz: „Wino musi mieć swój autentyczny klimat” i dlatego piwnica wyłożona jest naturalnym kamieniem pozyskanym z pobliskiego Sanu. Po winnicy oprowadza sam mistrz Józef, który z pasją opowiada o swojej pracy, tajnikach uprawy winorośli i produkcji wspaniałego trunku. Winnica to jego marzenie i pasja. Pielęgnuje ją i dogląda każdego dnia ze szczególną troską. Docelowo planuje powiększenie upraw do 2,5 ha i budowę nowej piwnicy. Mówi też, że w okolicach Sanoka przed II wojną światową również uprawiana była winorośl przez miejscową ludność, o czym opowiadali mu niegdyś jego rodzice.
Po zwiedzeniu winnicy oraz piwniczki gospodarz zaprasza gości na degustację swoich niepowtarzalnych wyrobów w miłej, niemal rodzinnej atmosferze. Zimą zmarzniętych turystów zachęca również do odwiedzin w winnicy, by ogrzać się przy kominku z lampką grzanego wina i posłuchać fascynujących historii o tym najstarszym trunku świata i jego lokalnym wydaniu.
Na posesji gospodarza jest dużo miejsca do zaparkowania samochodów, a nawet autokaru, dlatego pan Józef zaprasza enoturystów niezależnie od tego, czy przybywają indywidualnie, czy w grupach zorganizowanych. Wszyscy są jednakowo mile widziani.